Straciłam syna w skutek choroby w 20016 roku. Przez 3 lata czułam, że umieram razem z moim Damianem. Przez przypadek trafiłam na wspólnotę rodziców z Gdańska, którzy czują to co ja. Jakaś siła popchnęła mnie, żeby tam się znaleźć. I pojechałam. 250 kilometrów do Straszyna. Poznałam wspaniałych ludzi, organizatorów tych rekolekcji. Jesteście wielcy. Wyciągnęliście mnie z rozpaczy. Wiem, że uratowaliście mi życie. Moja córka stwierdziła, że gdyby ktoś jej powiedział, że mama będzie kiedyś taka jak jest teraz, to by nigdy nie uwierzyła.
Dziękuję wam serdecznie za to, że nauczyłam się żyć inaczej, bo już nigdy nie będzie dla mnie świat wyglądał tak jak dawniej ale czuję się zupełnie inaczej. Nie wiem czy zdajecie sobie z tego sprawę ale niejedno życie ocaliliście. Nie wiem jak to robicie ale działajcie jak najdłużej.Bogu niech będą dzięki za takich ludzi.
Z Panem Bogiem, osierocona mama Damiana.