Chciałabym przekazać rodzicom, którzy jak ja stracili dziecko moje świadectwo wiary w Pana Boga.
Był to zwykły niedzielny poranek ale ja obudziłam się z ciężarem w sercu.
Wtedy ostatni raz słyszałam moją 8-letnią Elizkę: „Wstawać śpiochy!”
Wysłałam Jana, tatę Elizy, żeby sprawdził gdzie córka jest - spędzaliśmy weekend na działce.
Pamiętam krzyk „Dorotka! Pogotowie!" Niósł na rękach nasze dziecko, krzycząc, że prąd ją poraził.
Wykręciłam numer alarmowy, podałam mu telefon a sama zaczęłam reanimować mój skarb. Wołałam, że ma walczyć i nie może mi tego zrobić! Karetka szybko przyjechała, przejęli ją ode mnie.
Teraz wiem, że Bóg był ze mną, nie opuścił mnie w najgorszym momencie mojego życia, ponieważ w moim sercu narastał spokój, że jej już jest dobrze. Usłyszałam, że to koniec…
Chciałam, żeby ktoś mnie obudził, myślałam, że to tylko sen.
Dzień wcześniej bawiła się, śmiała, rozmawiała, tuliła.
Dopiero po jej śmierci przeanalizowaliśmy co kilkanaście dni wcześniej robiła.
Odsłuchaliśmy jej nagrania. W jednym z nich mówiła: „Chciałabym zobaczyć świat z drugiej strony, tam jest tak cudownie, wszyscy się kochają! Tatusiu, kocham Cię!”
Teraz wiem, że już wtedy rozmawiała z Bogiem.
Tydzień przed wypadkiem słuchała kolęd, a to był maj… Na Dzień Matki narysowała mi Boga.
Chodziła do pierwszej klasy a chwaliła się do sąsiadki, że w tym roku idzie do Komunii św.
I poszła…w ostatnią niedzielę…zdążyła…
Trzy dni po jej śmierci, o jej porze wstawania, przyleciał na parapet biały gołąbek, przeszedł dwa razy po jego długości, zaglądając do pokoju. Od razu czułam, ze to Elizka przyszła się pożegnać.
Pan Bóg wiedział o naszej ogromniej miłości, pozwolił jej na to abyśmy mogli być świadkami Jego miłości i istnienia. Tej samej nocy przyszła do mnie w poświacie i poczułam niebiańskie ciepło.
Bardzo nam ciężko bez niej ale moja wiara w Boga umacnia się. Wiem, że to początek mojego nowego życia. Zrozumiałam, że nic nie jest nasze-tylko ofiarowane na jakiś czas.
Obecnie pomagam chorym ludziom w Hospicjum. Opowiadam im o Bogu, proszę aby się nie bali. On, jak każdy Rodzic, kocha nas nieustannie, czy idziemy prostymi czy krętymi ścieżkami.
Wierzę, że Elizka nie wstydzi się tam, w niebie za swoją mamę, bo widzi, że nie rozczulam się nad sobą, tylko daje świadectwo wiary.
Jest ze mnie dumna!
Może czasami pociągnie za szatę Boga i powie – widzisz Ojcze?! To moja Mama!