Obecny Nieobecny
Ignaś zmarł bardzo nieoczekiwanie, niespełna 12 godzin po swoim narodzeniu. Być może najtrudniejszym stało się to jak, mimo fizycznej rozłąki, być razem z naszym Synkiem; jak zachować jedność naszej rodziny rozdzielonej przez zaborczą śmierć; jak nauczyć się doznawać świat Duchów Niewidzialnych w rzeczywistości, w której obracamy się polegając na zmysłach; i w końcu jak nie zapaść w nie-istnienie nadal żyjąc i jak żyć nie uciekając w zapomnienie.
Dzis Ignaś kończy 2 lata. Czas nie leczy ran. Nie jest „łatwiej”, ale aktywnie walczymy o jego obecność każdego dnia pokonując tęsknotę, pustkę, żal, niezrozumienie. Nasza relacja z Niebiańskim Synkiem się zmienia. I choć zmysły i wyobraźnia nie radzą sobie z widzeniem jego twarzy, a wspomnienia jego postaci blekną, to głęboko wiemy, że jesteśmy razem. By pomóc sobie zachować jak najbarwniej nasze ludzkie doświadczenie Ignacego, szukamy wokół spraw, które kojarzą nam się z czasem oczekiwania na jego urodzenie, albo z tą krotką chwilą szczęścia gdy tuliliśmy Ignacka do siebie w szpitalu, albo z naszymi wyobrażeniami i marzeniami jak to będzie, gdy Ignaś zacznie chodzić, gdy zacznie mówić, gdy pójdzie do szkoły... I tak żyjemy z naszym Obecnym-Nieobecnym. Widzimy go w błyszczących kasztanach, które przynoszą nam drogie wspomnienie jego cudnych, brązowych oczu, widzimy go w naszych uśmiechach, widzimy go w ogniu (ignis znaczy ogień) codziennie zapalanej świecy, widzimy go w zapachu lilii, które czekały w domu, gdy wróciliśmy ze szpitala, widzimy go w dzieciach puszczających latawce, w wesołych łobuziakach planujących figle..
Nie ma co ukrywać, że nasze wysiłki i nauka życia z Nieobecnym Synem są trudne, że może bywają niezrozumiałe dla innych, ze może są infantylną i bardzo niedoskonałą formą przeżywania Tajemnicy Świętych Obcowania. A jednak wraca Pokój serca. Wierzymy, że nasz Ignacy jest w Niebie, że jest wśród Świętych, że jest w Komunii z „Tym, do którego należymy i w życiu i w śmierci” (Rz 14,8).