W marcu 2018 roku po raz pierwszy uczestniczyłam w rekolekcjach dla osieroconych rodziców w Gdyni. Od śmierci moich synów – Dawida i Daniela minęły dwa lata. Dzieci urodziły się przedwcześnie – w 23 tygodniu ciąży, nie przeżyły. Tak bardzo cierpiałam, czułam straszny żal do Boga, że taka sytuacja mnie spotkała. Otoczyłam się straszną skorupą smutku, żalu, cierpienia i nie potrafiłam wyjść poza nią. Pomimo, iż starałam się „normalnie” funkcjonować, pracować, zajmować się rodziną, utrzymywać kontakty z rodziną i znajomymi, we mnie wciąż był niesamowity smutek, pustka, żal, tęsknota za dziećmi, aż trudno opisać te wszystkie uczucia. Pomimo, iż wokół siebie miałam wielu życzliwych ludzi czułam się nierozumiana.
Czytałam informacje umieszczone na stronie internetowej wspólnoty, czytałam umieszczone tam świadectwa. Czytałam i płakałam, bo każdą częścią swojego ciała odczuwałam cierpienie tych wszystkich osieroconych rodziców.
Nie pamiętam w którym momencie zdecydowałam się na udział w rekolekcjach, ale wiem, że była to najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. Cały czas miałam w sobie niesamowitą sprzeczność, z jednej strony żal do Boga, a z drugiej przekonanie, że jedynie będąc blisko Jezusa będę w stanie poradzić sobie po stracie dzieci.
Czas rekolekcji był błogosławionym czasem. Pierwszy raz po śmierci dzieci poczułam, że jestem w odpowiednim miejscu, tu nawet jak nie opowiadasz o swojej stracie, wiesz, że inni Cię wspierają, rozumieją. Nikt się nie dziwi, widząc jak płaczesz, nikt nie próbuje nieudolnie Cię pocieszać. Nikt nie szczędzi czasu na rozmowy, skorzystałam ze wsparcia psychologa, z Sakramentu Spowiedzi Świętej. Udział w konferencjach pomógł mi „poukładać” w głowie wiele tematów.
Podczas Eucharystii, Adoracji, modlitw poczułam ukojenie w swoim cierpieniu. Poczułam się tak, jakby światełko zajrzało do mojego serca, a może to Duch Święty :) Podczas rekolekcji odczułam wielką jedność z Bogiem i z drugim człowiekiem .
I mimo że nadal boli i będzie bolało, staram się częściej spoglądać w niebo i wierzyć, że będzie dobrze.
Jeżeli ktoś zastanawia się, czy rekolekcje, to miejsce dla Niego, czy poradzi sobie spotykając innych rodziców po stracie dzieci, czy nie pootwierają się na nowo rany, proszę spróbuj, daj sobie szansę na pomoc, we wspólnocie rodziców po stracie dziecka na pewno ją otrzymasz. Ja też miałam wiele obaw i wątpliwości a teraz oczekuję na wrześniowe rekolekcje w Straszynie.
Dziękuję wszystkim organizatorom, księżom, psychologowi, wykładowcom oraz współuczestnikom rekolekcji.
Basia