Byliśmy z mężem po raz pierwszy na Waszych rekolekcjach. Ja jechałam na nie z nadzieją na lepsze zrozumienie tego co się stało, natomiast mąż z wielką niechęcią. Jednak już po przekroczeniu progu i serdecznym nas przywitaniu coś się rozpromieniło. Pomocy po stracie naszego Synka szukaliśmy wszędzie, otrzymywaliśmy ją z lepszym lub gorszym skutkiem. W sytuacji, gdy traci się dziecko każdy inaczej reaguje, szuka pomocy i zrozumienia tej sytuacji gdzie tylko się da. Strata naszego Szymonka sprawiła, że zaufaliśmy Bogu, bardziej niż zwykle. Zawsze powtarzałam mojemu Synkowi "Szymusiu, wiesz, że jesteś moim Słoneczkiem", odpowiadał "Wiem Mamo", a gdy mówiłam mu "Wiesz, że jesteś całym moim życiem", to się uśmiechał i mówił "Wiem Mamo, mówiłaś mi to już tyle razy". Po Jego odejściu chciałam odebrać sobie życie, nie widziałam żadnego sensu, żadnego, nawet najodleglejszego światełka na sens mojego istnienia. Od tragedii naszego Synka dopiero minie rok (14 listopada), ale dni, które spędziliśmy z Wami na tych rekolekcjach były najszczęśliwszymi dniami od Jego odejścia. Czułam spokój, towarzyszyło mi wewnętrzne wyciszenie i wciąż widziałam uśmiechniętą twarz mojego Szymonka, na każdej eucharystii, na każdej konferencji, nawet podczas rozmów z innymi rodzicami, ta uśmiechnięta twarz mi towarzyszyła. Dopiero u Was poczuliśmy, że nie jesteśmy sami, że jest nas więcej, takich poranionych, rozszarpanych wewnętrznie. Ksiądz Jan jest Wspaniałym człowiekiem i duszpasterzem, psycholog Jarek najwspanialszym z psychologów, pani Dorotka Dźwig, kobietą prawdziwym dźwigiem, a Panie Ania i Dorotka wspaniałymi organizatorkami. Nie chcieliśmy od Was wyjeżdżać, bo tam było nasze Niebo, nasz raj, w którym nie brakowało niczego, Nasz Syn był z nami. Rekolekcje te bardzo nas umocniły w Panu. Chwała za to Panu, bo jest Wielki. Kocham Cię Jezu i wiem, że Ty nas też kochasz. Wszystkim Organizatorom, Księżom, Psychologom, Prelegentom, wszystkim Rodzicom Serdeczne Bóg Zapłać.
Jola i Paweł.