"Któż jak Bóg"
W sumie straciliśmy czworo dzieci bo trójkę poprzez poronienie i córeczkę, która już w moim łonie zachorowała na złośliwy nowotwór mózgu. Niecały rok po jej śmierci pojechaliśmy na rekolekcje do Gdyni. Informację znalazłam w internecie i nie wiedzieliśmy tak do końca czego się spodziewać, ale całe to nieszczęście spowodowało w nas chęć zbliżenia się do Boga bo czuliśmy, że tylko poprzez Niego, nasze rany mogą się zabliźnić a my możemy zacząć dalej żyć i być może znaleźć siły,
czy po prostu rozeznać czy jeszcze w ogóle myśleć o kolejnym dziecku.
Początkowo byliśmy trochę zmieszani i trudno nam było nawiązać kontakt z innymi rodzicami ale potem poszło juz z górki :). Pojechaliśmy tam, jak się później okazało ja dla męża a mąż dla mnie, a w końcowym wyniku oboje byliśmy zadowoleni, umocnieni. Mogliśmy zrobić porządek w swoim życiu i w sobie. Wreszcie spotkaliśmy osoby duchowne, które były niezwykle otwarte na rozmowę, miały chęć i wolę wytłumaczenia nam niektórych spraw, pokrzepienia. To było niesamowite spotkanie
z Bogiem i naszymi dziećmi. Chyba najważniejsze było, że wreszcie dotarło do nas, że nasze ukochane dziecko ma teraz najlepszą opiekę.
Ja poznałam też osobę, która przeżyła podobną historię jak moja i potem mogłyśmy wspierać się w ciąży. Pomogły te dni też nam w małżeństwie jeszcze bardziej zbliżyć się do siebie, nie odsuwać pewnych tematów. Po tych dniach odzyskaliśmy spokój, zaufaliśmy Bogu, powiedzieliśmy mu "niech się dzieje wola Twoja".
Niecałe 2 miesiące później zaszłam w ciążę, która cała przebiegła pięknie i książkowo, a 3 marca urodził się zdrowy synek
Michał ("któż jak Bóg"), ku radości ogromnej całej rodziny a szczególnie starszego 6 letniego brata.
Ja zdołałam przetrwać ciążę i badania z minimalnym tylko stresem tylko dzięki wierze w Boga, która to wiara mogła się we mnie rozwinąć bardziej po tych rekolekcjach (w najbardziej stresujących chwilach jakimi były badania usg, zawsze w głowie miałam fragmenty Psalmu 23). Jedyne czego żałujemy to, że mamy do Gdyni daleko i szczególnie teraz z małym dzieckiem nie możemy jeździć na spotkania Wspólnoty Rodziców Po Stracie Dziecka.
Jesteśmy bardzo wdzięczni kapłanom, organizatorom, innym rodzicom za ten wyjątkowy czas.
Bardzo, bardzo dziękujemy i niech jak najwięcej rodziców znajdzie pokrzepienie i ulgę u Was.