31 października 2013

Władysław

"Chrzest Pragnienia"

 Po latach

Jesteśmy z Wiesławą  45 lat w małżeństwie. W październiku wypełnił się ten czas. Jesteśmy rodzicami trojga dzieci i w takim przekonaniu żyliśmy kilkadziesiąt lat.  „TO” wydarzyło się prawie czterdzieści trzy lata temu. Przed upływem czasu (szósty-siódmy miesiąc) urodziło się nam martwe dziecko (córka). Inny czas, inna rzeczywistość, inna świadomość, inne prawo. Chichot losu i demona spowodował, że nie dane nam było widzieć naszego dziecka. Jednocześnie musiałem na podstawie wypisu ze szpitala zarejestrować Jej urodzenie w USC i nadać  imię. Co stało się z Jej ciałem, możemy się tylko domyślać. A potem przez wiele, wiele lat czarna dziura w naszej (a w mojej na pewno) pamięci i psychice.

Dzięki  Drodze Neokatechumenalnej  na której jesteśmy z Wiesią od dziesięciu lat i pewnemu zdarzeniu na cmentarzu, wróciła nam pamięć o córce i to, że tak naprawdę mamy czworo dzieci a jedno w niebie. To był też impuls, który nas  przyprowadził do Wspólnoty Dziecka Utraconego przy Sanktuarium MBF w Gdańsku Żabiance. W ubiegłym roku przeżyliśmy uroczystość (obrzędu) Chrztu Pragnienia. Było to dla nas i pozostałych rodziców którym nie było dane ochrzcić swoich dzieci, tak jak to czyni się w kościele z dziećmi żyjącymi, niesamowicie wzruszające przeżycie. Każde dziecko symbolizowała świeca odpalana przez rodziców od Paschału i zanurzana w Chrzcielnicy. Tak się składa, że posługuję kapłanowi podczas sprawowania Eucharystii, a podczas tego obrzędu trzymałem Paschał. Z bliska widziałem zapłakane twarze i trzęsące się ręce rodziców a szczególnie matek. Tak to mną wstrząsnęło, że nie pamiętam jak utrzymałem Paschał do końca obrzędu. Broda mi się trzęsła, zęby szczękały a w oczach miałem ciemne plamy, szczególnie gdy rodzice zapalali po kilka świec.

Drugi wzruszający moment przeżyliśmy podczas Wigili Bożego Narodzenia. Na stole pokazała się ta właśnie świeca symbolizująca naszą córkę a zwyczajowo puste miejsce przy stole przestało być naprawdę puste. Wszyscy zebrani przy Wieczerzy a była nas spora gromada, dowiedzieli się, że mamy jeszcze jedno dziecko. Szczególnie mocno zdziwione były  wnuki i wnuczki, kiedy dowiedziały się, że mają jeszcze jedną ciocię. Wieczór był bardzo miły i wzruszający.   

  Władysław

Świadectwa
(wszystkie treści są własnością Wspólnoty Rodziców po Stracie Dziecka, kopiowanie i udostępnianie bez zgody zabronione)

Używamy plików cookies Ta witryna korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności i plików Cookies .
Korzystanie z niniejszej witryny internetowej bez zmiany ustawień jest równoznaczne ze zgodą użytkownika na stosowanie plików Cookies. Zrozumiałem i akceptuję.
34 0.056533098220825